Sweet Pie
Sweet Pie
- Wiek : 23
Wzrost | Waga : 192cm | 75kg Punkty doświadczenia : 0 Stan postaci : hmm... zły. Bardzo liczne poparzenia "śnieżnym" popiołem.
NIEPRZYTOMNY PRZEZ NAJBLIŻSZY DZIEŃ FABULARNY
| Temat: Sweet Pie Pon Sie 19, 2019 7:45 pm | |
| Data urodzenia: 15.12.1995
miejscowy / turysta
Wzrost | Waga: 192cm | 75kg
Zawód: złota rączka, mechanik, czasem pracownik całodobowej kawiarni
Grupa: Brookhaven Hospital
Introdukcja podmiotu. za długie, większość informacji nieistotna, nie polecam czytać.- Spoiler:
Luizjana: ► Urodzony 15 grudnia 1995 roku, w Nowym Orleanie w stanie Luizjana jako długo wyczekiwane dziecko, stanowiąc jednocześnie ostatnią deskę ratunku małżeństwa Państwa Pie. ► Rodzice: Yazmin Pie, w ówczesnym czasie zajmowała się barem oraz śpiewaniem „do kotleta” w jednej z typowo orleańskiej „nawiedzonej” knajpie. Victor Pie z kolei bawił się kartami i wyginał łyżeczki siłą umysłu ku uciesze naiwnych turystów. Ani jedno, ani drugie nie należało do grupy w pełni zdrowych psychicznie. ► Tak więc pierwsze parę lat dzieciństwa Sweet’a było dość ekscentryczne. Będąc w pieluchach spędzał większość czasu w barze, bawiąc się pustymi butelkami, czarując swym urokiem przejezdnych harleyowców i zdobywając przyjaźń najbardziej zgorzkniałych miejscowych. Gdy podrósł, zaczął spędzać więcej czasu z ojcem, który wprowadzał go w tajniki iluzji i naciągania ludzi na kasę. ► W listopadzie 2004 roku ma miejsce wypadek samochodowy, w wyniku którego Victor Pie ginie na miejscu, Yazmin Pie z rozległymi obrażeniami wewnętrznymi, a Sweet Pie z urazem głowy trafiają do szpitala. Oboje w stanie stabilnym wychodzą ze szpitala po kilku tygodniach. Jednak tamten dzień na zawsze odmienia ich życie. Chłopiec do końca życia będzie miał problemy z samokontrolą oraz powracające migreny. Yazmin straciła szansę na więcej potomstwa, o którym zawsze marzyła. Załamała się to informacją, popadając z każdym dniem w coraz głębszą depresję i alkoholizm. ► Dziewięciolatek pozbawiony matczynej uwagi, znalazł opiekę wśród przyjaciół zmarłego ojca – najróżniejszych dziwaków, mediów, szamanów, czy pogromców duchów, z których słyną Nowy Orlean. Nie było to jednak najlepszym dla jego i tak już niestabilnego zdrowia psychicznego, rozwiązaniem. Karmiony dziwnymi opowieściami i ułudą, zaczął widzieć monstra spod łóżka, duchy i krasnoludki. Spytany, kim chce zostać gdy dorośnie, odpowiadał: łowcą potworów. Kto jeszcze może się pochwalić że jest tym kim chciał w dzieciństwie? ► Początek sierpnia roku 2005, Sweet bawiąc się w parku dostrzega kobietę z twarzą upiora, która szarpiąc za drobną rączkę, wrzeszczała na trzyletnią rudowłosą dziewczynkę. Miejscowy łowca potworów nie mógł przejść obok tego obojętnie. Przewiązawszy bandanę przez czoło, podszedł do zapłakanego dziecka na huśtawce. Krótkie spojrzenie prosto w oczy i kilka słów sprawiły, iż ujrzał najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widział. Chwilę później, niepostrzeżenie, oboje opuścili plac zabaw. Chłopiec postanowił odprowadzić Abigail w bezpieczne miejsce, a potem wrócić i zająć się potwornym upiorem. Gdy jednak wrócił w te miejsce po kilku godzinach, park roił się od policjantów przeszukujących teren, co uniemożliwiło zakończenie misji – Sweet już nigdy więcej nie spotkał upiornej kobiety. W tym czasie, trzylatka czekała w domu rodziny Pie. Gdy spragniona procentów Yasmine zeszła na dół i zobaczyła dziecko siedzące na kanapie w jej salonie, uznała je za dar od Boga i nie zadawała żadnych pytań… ► Córka, o której tak bardzo marzyła stała się lekiem na wszystkie problemy Yasmine. Natychmiast odstawiła alkohol, depresja minęła jak za pstryknięciem palców, a rudowłosa od teraz Kitty, stała się oczkiem w głowie kobiety. Dla dociekliwych, jej zachowanie wynikało tylko i wyłącznie z nieleczonych zaburzeń, na które zdawałoby się, że cierpi od zawsze, a na których zbadanie nigdy się nie zgodziła. ► Sweet zyskał siostrzyczkę, ale nie tylko, od samego początku dziewczynka była kimś więcej. ► Koniec sierpnia 2005 roku, Nowy Orlean zostaje nawiedzony przez jeden z trzydziestu najbardziej morderczych huraganów, jakie kiedykolwiek nawiedziły Stany Zjednoczone - Huragan Katrina. Dom rodziny Pie zostaje kompletnie zniszczony. Yasmine postanawia opuścić Luizjanę. Nie mając grosza przy duszy, matka z dwójką dzieci wyrusza w drogę. Korzystając z zamieszania, które wywołała klęska żywiołowa na wybrzeżu, udaje jej się wyrobić „nowemu dziecku” dokumenty. Od teraz Kitty Pie w świetle prawa jest córką Yasmine i Victora Pie.
Pensylwania ► Po kilkumiesięcznej tułaczce od miasta do miasta, rodzina Pie odnajduje swoje miejsce w Bittersprings, zamieszkali w motelu, w którym Yasmine znalazła pracę jako recepcjonistka, pokojówka, a czasem i Pani do towarzystwa wykupowana na godziny razem z pokojem. ► Ponieważ matka zajęta była trzyzmianową pracą, to Sweet zajmował się Kitty. Gotował jej mało jadalne jedzenie (zazwyczaj łącząc smaki zupełnie do siebie nie pasujące), pomagał przy lekcjach (często umyślnie lub nieumyślnie błędnie), a ponieważ nie mieli w okolicy zbyt wielu rówieśników, to spędzali ze sobą niemalże cały czas. Sweet świetnie się wpisywał w rolę starszego brata, opiekuna, przyjaciela, nauczyciela, a także i ochroniarza przed potworami, które czaiły się głównie w jego głowie. Rodzeństwo było zżyte na tyle, że nawet gdy chłopak wszedł w wiek nastoletni, wciąż dzielił pokój z młodszą siostrą. W zasadzie poza zajęciami szkolnymi, gdzie byli do tego zmuszeni, spędzali cały czas wspólnie. Z biegiem lat w psychice Sweet’a zakodowała się dziwnie agresyjna reakcja na czas rozłąki z Kitty. Tak jakby sama jej obecność lub myślenie, że za chwilkę będą razem, stanowiły hamulec dla jego psychicznych zaburzeń. ► Czerwiec 2010 rok, ośmioletnia Kitty w wyniku nie leczonego przeziębienia, dostaje zapalenia płuc. Pomimo próśb, żądań, a nawet gróźb ze strony Sweet’a w kierunku matki, ta nie potrafi/nie może/nie chce znaleźć czasu na zabranie dziewczynki do lekarza. Zdesperowany pogarszającym się stanem siostry piętnastolatek podejmuje się heroicznej próby ratowania siostrzyczki. Chcąc zmusić rodzicielkę do reakcji, bierze najostrzejszy kuchenny nóż, otwiera drzwi do pokoju Yasmin potężnym kopnięciem. Zastaje kobietę w pozycji, w której żaden syn nie powinien nigdy widzieć matki. Półnagi mężczyzna obecny w pomieszczeniu nawet nie przerwał swego kilkusekundowego szczytowania, gdy Sweet z desperacją w oczach wygłaszał matce monolog pełen żalu. Wykrzykując jak bardzo ma w poważaniu własne dzieci, bez zawahania rozciął swe nadgarstki wzdłuż żył. Nie, nie chciał się zabić. W tamtej chwili nie chodziło nawet o niego, a o chorującą Kitty, której tak bardzo nie chciał stracić. To był akt mający na celu wstrząśnięcie matką, która na przestrzeni lat stawała się co raz bardziej wyrodna. Jakby się nad tym zastanowić jego zachowanie było głupie i nierozważne, lecz w jego głowie ten plan musiał się powieść, bo przecież ostatecznie i tak wylądują w szpitalu, gdzie rudowłosa otrzyma pomoc medyczną, co nie? W efekcie Sweet wylądował na przymusowych miesięcznych wczasach w ośrodku psychiatrycznym w Ashtown. Siostra nigdy się nie dowiedziała o całym zajściu. ► W styczniu 2013 roku, zaledwie kilka tygodni po uzyskaniu przez Sweet’a pełnoletności, ich matka umiera powikłaniami spowodowanymi chorobą weneryczną. Opiekę prawną nad jedenastoletnią Kitty oficjalnie przejmuje jej starszy brat. ► Wciąż mieszkają w tym samym motelu, gdzie piecze nad rodzeństwem sprawuje Steve – właściciel zarówno motelu, knajpy, stacji benzynowej i warsztatu, którego od pierwszego dnia nazywli „wujkiem”. To on nauczył Sweet’a jak udrożnić zlew, naprawić samochód, czy grać w baseball. ► Po ukończeniu szkoły średniej, pomimo otrzymania stypendium sportowego na jednej z lepszych uczelni, Sweet zostaje w Bittersprings. Nie tyle z obowiązku zajmowania się Kitty, a bardziej z niewyobrażania sobie możliwości jakiejkolwiek rozłąki z nią. W czasie gdy nastolatka była w szkole, pracował u wujka Steve’a, z kolei gdy już ułożył ją do snu – dorabiał w całodobowej knajpce po drugiej stronie ulicy lub wymykał się z kumplami lub do którejś z dziewczyn na godzinę. Jednak by móc wychodzić nocą z domu, zamontował w pokoju ukrytą kamerę. Wystarczyło spojrzeć w telefon by z czystym sumieniem, nie wpadając w szał, wiedzieć że rudowłosa jest bezpieczna. ► Niedługo po tym jak Kitty rozpoczyna naukę w szkole średniej, Sweet ponownie trafia do zakładu w Ashtown, tym razem jednak na zaledwie pięciodniową obserwację po szaleńczej nagiej szarży po parku szukając upiorów, które „porwały” jego siostrę. W tym czasie bezpieczna Kitty znajdowała się na tygodniowym wyjeździe z nową drużyną gimnastyczną. O tym zajściu również nie informuje rudowłosej. ► Nie zrezygnował też ze sportu, boisko czy ring były świetnymi miejscami do rozładowywania gromadzącej się w nim agresji, nie krzywdząc przy tym za bardzo innych. Gdy chociaż godzinny dziennie nie spędził na fizycznym katowaniu swojego ciała, kończyło się chociażby tak jak z niedoszłym chłopakiem Kitty, który skończył na SORze. ► W zasadzie, to od zawsze każdy chłopak, który chociażby zbyt długo przyglądał się jego malutkiej siostrzyczce, kończył poobijany. Nie nazwałabym tego zazdrością, a raczej chęcią ochrony Kitty przed wszystkim i wszystkimi, a z pewnością przed końcem jaki spotkał ich matkę. ► Pomimo posiadania wielu tatuaży, postanowił nie zakrywać tuszem sznyt na przedramionach. Przypominają mu one o tym, jak wiele byłby w stanie poświęcić dla Kitty.
Rewizji dokonano. Sweet brał udział w meczu baseballowym w związku z tym miał ze sobą torbę sportową, a w niej: przepocony ręcznik oraz strój sportowy (siwe krótkie spodenki i czarny drużynowy t-shirt z dużą cyfrą „07” z przodu oraz napisem "SWEET" na plecach). Sprzęt do baseballu: kij, rękawiczki, piłkę, kask oraz buty. Duża butelka wody (wypełniona do połowy), dwa batoniki proteinowe. W czasie festiwalu miał na sobie: to (czarna bokserka, szara bluza z dwukolorowym kapturem, jeansowa kurtka, czarne, wąskie spodnie z ozdobnymi suwakami na udach, przetarte na kolanach, białe sportowe buty)Zawartość kieszeni: portfel z kilkoma dolarami, dokumentami i jakimiś kartami zniżkowymi, klucz do pokoju w motelu w Bittersprings, telefon komórkowy, paczkę czerwonych Malboro i zapalniczkę. Do kartoteki załączona została również relacja z ostatnich dni. Festyn, jak festyn. Atrakcje same w sobie nie robiły na Sweetcie większego wrażenia i pewnie gdyby nie mecz, to w ogóle nie wspomniałby Kitty o tejże imprezie. Jednak w chwili gdy podczas kolacji, tylko przypadkowo wymsknęło mu się hasło „wata cukrowa”, wiedział, że choćby się waliło i paliło to i tak pojadą jutro do tego nieszczęsnego miasteczka. Sweet nie przepadał zbytnio za Ashtown, kojarzyło mu się głównie z ośrodkiem, w którym jak dotąd wylądował zaledwie dwa razy. Urgh… psychiatryk nie jest miejscem do zbierania radosnych wspomnień. Cóż mógł poradzić… rudowłosa z pewnością nie odpuściłaby nawet gdyby symulował powolne umieranie w męczarniach. Z drugiej jednak strony, nie potrafiłby jej odmówić, a raczej odmówić sobie ujrzenia radosnego uśmiechu na jej twarzy. Z tą myślą zasnął, w duchu licząc, że może jednak Kitty zapomni o całej tej rozmowie. Nie mógł się bardziej pomylić… Skoro świt, zdecydowanie zbyt wcześnie by w ogóle myśleć o wstawaniu, zbudził go łomot uderzających o ziemię przedmiotów. Niespodziewany, oznaczający potencjalne niebezpieczeństwo, huk sprawił, iż chłopak w ułamku sekundy zerwał się na równe nogi, łapiąc za kij baseballowy, który dla bezpieczeństwa zawsze znajdował się oparty o szafkę nocną. I chociaż oczy wciąż miał zamknięte, to ciało przygotowane było do obrony przed potworem spod łóżka. Stojąc tak w bezruchu, chyba zasnął ponownie… Gdyby faktycznie byłaby to sytuacja zagrażająca życiu, to prawdopodobnie byłoby po nim. Ze stagnacji wywołał go dziecięcy głosik, na co odpowiedział niemym mlaśnięciem, otworzył jedno oko, zerkną na rudą, potem w sufit, a następnie z impetem opadł na łóżko. - Czyli jednak jedziemy? – udał, że pyta od niechcenia, a może faktycznie mu się nie chciało? Cóż… Co prawda do tego meczu Bittersi przygotowywali się od kilku tygodni, mimo iż był to tylko amatorski mecz towarzyski. Nie miejcie mu za złe, że rozważał wystawienie drużyny do wiatru, ale cóż… Ashtown… Z drugiej jednak strony, miło byłoby ponownie utrzeć nosa tamtejszym graczom.
No cóż… jednak się nie udało, ale liczy się zabawa, nie? No nie do końca. Sweet był wściekły na spóźnialskich i wcale nie chciał mieć w swojej drużynie otyłych turystów, których umiejętności sportowe kończą się na włączeniu meczu w telewizji. Ukrył swe urażone uczucia gdzieś głęboko pod warstwą sarkazmu i dał z siebie wszystko. Humor poprawił mu się dopiero, gdy ujrzał Kitty próbującą złapać prosiaka hasającego po boisku. Dla tego widoku jednak warto było się upokorzyć przegraną. Po krótkiej przerwie czekał go maraton. Oczywiście musieli obejść wszystkie możliwe atrakcje, karuzele i stoiska, a te na których sprzedawano watę cukrową nawet kilkukrotnie. W końcu skończyli w sekcji z fantami do wygrania. O tak! To tam Sweet czuł się w tym momencie najlepiej. Bo jakimże wyczynem było dla niego trafić piłką w plastikową wieżę z kubeczków? No jasne, że nie stanowiło to nawet najmniejszej trudności. Najpierw wygrał dla siostry pluszka kota z tą dziwnie wielką głową. Potem jakieś dziwne pudełko, by następnie znów zwyciężyć wybierając dużego włochatego miśka i w chwili, gdy niezadowolony sprzedawca już miał go „uprzejmie” wypraszać coś dziwnego zaczęło się unosić w powietrzu. Delikatne drżenie podłoża sprawiło, iż atmosfera wyraźnie zgęstniała. Ten, kto naoglądał się filmów katastroficznych, wiedział, że to nigdy nie zwiastuje nic dobrego. Nim jednak ktokolwiek zdążył zareagować na wibracje, przeszła potężna fala sejsmiczna, a następnie rozległ się huk. Ziemia zaczęła się rozstępować, a jedyne na czym próbował skupić swój nadgryziony przez szczury móżdżek, to ”Gdzie się podziała Kitty?!” Nie interesowało go nic innego… ani krzyki ludzi, ani pojawiające się co raz głębsze szczeliny, ani nawet para, która w pewnym momencie wybuchła milimetry od jego twarzy. Z torbą przewieszoną przez głowę, trzymając tego białego, pluszowego kota z kokardką powoli sunął do przodu, przeciskając się przez chaotycznie uciekających ludzi. Nerwowo kręcąc się wokół własnej osi i wykrzykując na cały głos jej imię, które milkło w tłumie. Dlaczego?! Dlaczego spuścił ją z oczu na chociażby na sekundę?! - To twoja wina! – usłyszał w swej głowie, próbując utrzymać się pod naciskiem taranującej hordy, padł jednak na kolana, raniąc je przy tym dotkliwie. Kilka kolejnych kopniaków i czuł jak powoli braknie mu powietrza, lecz wiedział, że nie może dać się stratować. Nie, gdy ona stała gdzieś tam… sama… I wtedy poczuł jak jej przeraźliwy szloch przeszywa jego serce na wskroś. Dzieliło ich kilka kroków! Podniósł się. Udało mu się wybić z przerzedzającej się grupy, czuł jak ciepła, szkarłatna ciesz spływa mu po łydkach i twarzy. W tamtej jednak chwili nie czuł bólu. Z rozbiegu złapał rudowłosą. Biegł ile sił w nogach, by jak najszybciej opuścić strefę zagrożenia. Tylko, czy ona miała gdzieś swoje granice? Zdyszany musiał się zatrzymać, gdy tylko odsunęli się od krawędzi krańca Ziemi. Kręciło mu się w głowie i usilnie próbował nabrać powietrza do płuc. - Jesteś cała? – spytał, odstawiając Kitty na jeszcze stały grunt, wciskając jej brudnego pluszaka w dłonie. Jednocześnie ręką przetarł krew, która ograniczała jego pole widzenia. Potrzebował chwili by zebrać myśli, by zacząć działać, by ogarnąć co się w ogóle wydarzyło… wrzaski paniki, pisk wydobywający się z uszkodzonego systemu nagłośnienia i to uczucie jakby asfalt pod ich stopami się gotował – nic z tych rzeczy nie ułatwiało zadania. To Kitty wskazała palcem jakiegoś przypakowanego faceta w stroju ratownika medycznego. Stał na jakimś kawałku gruzu i wymachując rękami wykrzykiwał coś, czego w zasadzie Sweet nie zrozumiał. Zdawało się jednak, że chce pomóc…? Świat się wali, ziemia trzęsie, a tu ktoś okazuje się nie być skończonym egoistą?! Dziewczyna pociągnęła go nim zdążył cokolwiek powiedzieć. Ruszyli za nim, wraz z grupą innych ludzi. W tamtej chwili blondyn miał nawet wrażenie, że cały ten kataklizm jakby ucichł… Czyżby cisza przed burzą? A może to dlatego, że resztkami sił trzymał się kurczowo swej świadomości? W drodze dowiedział się, że ten mężczyzna to Adam Jenkins, a kierunek ich amatorskiej ewakuacji to szpital. Szpital to chyba dobre miejsce, nie?
Ostatnio zmieniony przez Sweet Pie dnia Sob Sie 24, 2019 1:37 am, w całości zmieniany 10 razy |
|