Małe marzenie

Charlotte Winston -> studio tatuażu w Ashtown -> dzień przed festynem

Josephine zawsze miała swoje marzenie - zrobienie tatuażu. O ile problemem nie było dla niej przekłucie sobie nosa (bolało!), o tyle zrobienie rysunku na ciele już wiązało się z małym zawałem serca i atakiem wewnętrznej paniki - a co, jeśli się jej nie spodoba? A co, jeśli tusz się nie wchłonie? A co jeśli... I takich jeśli było naprawdę wiele w głowie młodej studentki. Cóż. Mimo wszystko, taka decyzja jest dość poważną decyzją, jakby nie patrzeć.
Tanya musiała pójść do przedszkola po dziecko sąsiadów, które było bardzo niespokojne i bardzo przerażone wszystkim, co nowe - więc prawdopodobnie przestraszyłoby się niebieskowłosego monstrum. A skoro młody miał zostać u Tanyi przez większość dnia, Jo stwierdziła, że to znak od losu i pora spełnić małe marzenie - nic lepszego przeddzień festynu nie mogła znaleźć do roboty.
Drżącą ręką złapała za klamkę studia tatuażu należącego do Charlotte Winston (która byłą bardzo znana w mieście, więc i jej rękodzieło musiało być naprawdę dobre) i nieśmiało weszła.
- Przepraszam...? Dzień dobry...?