Evelyn Griffiths
Evelyn Griffiths
- Wiek : 19
Punkty doświadczenia : 0 Stan postaci : Zadrapania po wewnętrznej stronie dłoni, skręcony nadgarstek
| Temat: Evelyn Griffiths Pią Sie 30, 2019 8:41 pm | |
| Evelyn Griffiths [Kacey Rohl] Data urodzenia: 29.08.2000
miejscowy / turysta
Wzrost | Waga: 157cm | 48kg
Zawód: Gimnastyczka
Grupa: Pinepeaks Resort
Introdukcja podmiotu. - Historia:
Uwielbiała dźwięk oklasków. Ilekroć rozbrzmiewał w pomieszczeniu jej entuzjazm rozpalał jasnym płomieniem, niczym budowane wraz z innymi zuchami ogniska trafione iskrą. Nieważne jak bardzo nie była zmęczona, ile z jej mięśni krzyczało o choć odrobinę przerwy - wszystkie zmartwienia znikały, przegnane rytmicznym dźwiękiem. Klask. Klask. Klask. Tak było odkąd sięgała pamięcią. Występy w konkursach recytatorskich, szkolne przedstawienia, a w końcu taneczne prezentacje przed większą publiką. Pod czujnym wzrokiem publiczności czuła się na miejscu, a ilekroć udało jej się zachwycić widownię miała wrażenie, że oto prostym czynem wniosła nieco radości do życia innych ludzi. Inni szybko to zauważyli. Tak rodzina, jak i pedagodzy z chęcią wypychali ją na środek, by bez skrępowania prezentowała coraz to nowe umiejętności przynosząc przy okazji chlubę osobom stojącym za jej sukcesami. Nie przeszkadzało jej, gdy przypisywali sobie jej zasługi, pyszniąc się własnym w nie wkładem i umniejszając starania dziewczynki. Wystarczyły jej uśmiechy innych, kolejne nagrody z jej imieniem zapełniające półki, a w końcu ciepłe objęcia matki, gdy ta szeptała jak bardzo była z niej dumna. Były tam też inne słowa, sączace się do jej ucha dzień w dzień. Krytyka kolejnych znajomości zawieranych w szkole, które odciągać ją miały od właściwych priorytetów, a do tego nie dorastały je do pięt pod względem ambicji. Krewni, którzy tylko udawali życzliwość, a w duchu pragnęli wykąpać się w blasku jej rosnącej sławy. I mężczyźni. O tak, tych jej rodzicielka nie znosiła najbardziej. Otwarcie gardziła ojcem, który nigdy nie osiągnął w życiu większego sukcesu, niż drobny biznes ledwo dający jakiekolwiek zyski. Ich małżeństwo miało się z resztą rozpaść, gdy dziewczynka skończyła dziesięć lat, a relacje dziecka z rodzicami nigdy się po tym nie unormowały. Z czasem również rówieśnicy Evelyn należący do przeciwnej płci stali się celem ataków słownych ze strony najważniejszej w jej życiu kobiety. Ich jedyną aspiracją zdawać się miało dobranie do majtek dziewczyny, zabrzuchacenie jej i zniszczenie wszystkich marzeń. Miała ich unikać - skupiać własne siły na karierze sportowej i edukacji odrzucając jakiekolwiek zaloty. Tylko jeden mężczyzna zdawał się godny choćby odrobiny szacunku ze strony matki Evelyn - trener dziewczyny. Jego pomoc była doprawdy nieoceniona, zwłaszcza gdy z czasem coraz więcej czasu w trakcie doby było wygospodarowywane na kolejne ćwiczenia. To właśnie on słuchał płaczu dziewczyny, gdy późną nocą traciła już zupełnie siły, a jej ciało poddawało się pod wpływem wysiłku. To z nim dzieliła się obawami i nadziejami, które w uszach matki brzmiałyby wręcz bluźnierczo. Był jej podporą, Aniołem Stróżem do którego wracała myślami ilekroć miała zacząć kolejne zawody. Niczym szczęśliwa królicza łapka przynosił jej kolejne zwycięstwa i już wkrótce nazwisko panny Griffiths znalazło się w tabeli reprezentacji narodowej. Były więc wywiady dla mediów, propozycje partnerstwa z firmami i oklaski, coraz więcej oklasków. Już za parę lat miała skończyć szkołę, a wtedy z pewnością bramy każdego uniwersytetu miały stać przed nią otworem, pozwalając budować obok kariery sportowej i własne wykształcenie. Być może na którejś z tych uczelni kryć miał się jej przyszły mąż, który spełnić miał wygórowane oczekiwania jej rodziny. Do tego powoli udało jej się nawiązać pierwsze przyjaźnie, a najbliższe z nich połączyły ją z jej "współtowarzyszkami niedoli". Dziewczyny z klubu rozumiały ją doskonale, znały trudy życia pod ciągłą presją doskonałości i wcale nie zerkały ku sobie nawzajem z zawiścią. Zwłaszcza z dwiema innymi mogła rozmawiać godzinami - Daną oraz Emily. Kibicowały sobie nawzajem, podnosiły na duchu w chwilach trudności, nawet odległości nie były w stanie zniszczyć ich przyjaźni. Odkąd wszystkie skończyły piętnaście lat raz w roku wyjeżdżały wspólnie do domku letniskowego - odrobina szaleństwa, dobrej zabawy we własnym gronie. Potrafiły to docenić, nawet bez alkoholu czy innych używek, zamiast tego korzystając z gier planszowych czy ruchu na świeżym powietrzu. Trzecia edycja takiego wypadu miała okazać się przełomowa, zmienić życie Evelyn diametralnie. Wyjazd zaczął się jak zwykle - rodzice przywieźli je do domku, pomogli rozpakować rzeczy i przećwiczyli scenariusze z cyklu "co jeśli?". Co jeśli wybuchnie pożar? Co jeśli którąś z nich ukąsi wąż? Co jeśli wysiądzie prąd? Tylko jednej wersji wydarzeń zdawali się nie przewidzieć i to właśnie ona okazała się prawdziwa. Tej nocy nie siedziały długo. Obejrzały znad miski popcornu jakąś wyjątkowo tandetną komedię romantyczną, porozmawiały o idiotyzmie bohaterów przez może godzinę, po czym zakopały się w kocach zasypiając na miejscu. Nic ich nie obudziło - ani dźwięk wyłączanego alarmu, ani otwierające się tylne drzwi do domku, ani nawet ciężkie kroki zbliżające się korytarzem. Było tylko ukłócie bólu, krótkie niczym ukąszenie komaru i następnym razem, gdy otwarły powieki, powitał je zupełnie obcy sufit i obdrapane ściany. W mediach zapanowała panika - oto jednej nocy zniknęły trzy młode dziewczęta, obiecujące młode sportsmenki będące u progu wielkiej kariery. Były zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, apele rodziny o informacje czy choćby żądanie o okup, a niemal każdy w kraju miał okazję zapoznać się z twarzami porwanej trójki. To dzięki temu, gdy pewnemu kierowcy przed maskę wyskoczyła zakrwawiona i brudna nastolatka był w stanie rozpoznać w niej Evelyn. Niemal wykrwawiła się, nim dotarła do drogi, ale los się do niej uśmiechnął. Mniej łaskawy okazał się dla pozostałych osób, ku którym wkrótce zaprowadzić miała śledczych dziewczyna. Dana wraz z Emily były martwe, podobnie jak leżący w jednym z korytarzy mężczyzna noszący ślady po ciosach nożem. Dwudziestu trzech ciosach, jak sprecyzowali później śledczy. Szczegóły wydarzenia nigdy nie ujrzały światła dziennego, dla dobra zaangażowanych rodzin zdecydowano pozostawić poza zasięgiem chciwych rąk dziennikarzy. Wiadome jednak było, że ocalała nie była już tą samą osobą. Niewiele mówiła, jeszcze mniej się uśmiechała, a już zupełnie nie płakała. Choć na treningach okazywała tę samą doskonałą technikę, to jednak brakło w jej pokazach wcześniejszego zapału. Z bólem serca wszyscy musieli przyznać, że potrzebowała przerwy od zawodów, by wyleczyć nie tyle rany zadane na ciele, ale te szpecące psychikę. Poznała bowiem coś bardziej fascynującego, niż ukochany do tej pory dźwięk oklasków. Rytm oddechów... Tęten serca... I niesamowitość ciszy, jaka następywała, gdy ich zabrakło.
- Fakty:
- Pomimo zaniechania uczestnictwa w zawodach wciąż utrzymuje rutynę treningów, co pozwala jej nie tylko utrzymanie dawnej formy, ale i ciągłe jej rozwijanie - W czasie nielicznych dni spędzanych z ojcem zdarzało jej się uczestniczyć z nim w polowaniach - Zawsze miała słabość do psów, ale nigdy nie pozwolono jej na posiadanie jednego do momentu, gdy nie zalecił tego psychiatra - Na co dzień bierze leki zapewniające jej większą stabilność, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne, a także ułatwiające spokojny sen - Jest oburęczna, z ręka, z lewą ręką wiodącą - Przez wiele lat należała do skautów, nabyła wówczas mnóstwo przydatnych umiejętności jak wiązanie węzłów, orientacja w terenie, pierwsza pomoc czy rzemiosło drobnych przedmiotów codzienne potrzeby. Nauczyła się nieco śpiewać
Rewizji dokonano. Ubiór: Błękitna koszula z długim rękawem podwiniętym do 3/4, przewiązany w pasie czarny sweter, długie spodnie dżinsowe, trampki, chustka na szyi, bransoletka z inicjałami "E.D.E.", plecak. Wyposażenie: Dokumenty, telefon, ładowarka, słuchawki, notes, ołówek, długopis, kluczyki, chusteczki, zestaw plastrów, nóż myśliwski, baton proteinowy, butelka wody mineralnej, napoczęte opakowanie leków psychotropowych, kawałek sznurka, krem do rąk, gumka do włosów, obroża, smycz, kaganiec, psie przysmaki
Ponadto towarzyszy jej dorosły doberman o wdzięcznym imieniu Belial, o statusie ESA (Emotional Support Animal)
Do kartoteki załączona została również relacja z ostatnich dni. Powtarzali jej, że musi wychodzić z domu, zabawić się nieco. Życie toczyć się miało dalej, niezależnie jak bardzo jej własne nie zakończyło się już kilka miesięcy temu. Nawet jej matka zaczęła zwracać uwagę, by coś poza treningami i nauką zajmowało czas dziewczyny. Dziwnie było słyszeć z jej ust zachęty typu “córka naszej sąsiadki jest naprawdę miła, powinnyście gdzieś razem wyjść” albo “Belial na pewno ucieszyłby się z wypadu poza miasto, może pojedziemy gdzieś pod namiot”. Evelyn rzadko kiedy nie zgadzała się z takimi sugestiami, niczym potulna owca podążała tam, gdzie ją pokierowano, nie wykazując jednak żadnego entuzjazmu. Najwyraźniej nie była to dość jasna wiadomość dla jej rodzicielki, ta bowiem nie przestawała angażować swej pierworodnej w coraz to nowe aktywności. I tak w dniu dzisiejszym postanowiła wypchnąć ją na festyn. Kiedyś taka okazja wywołałaby zachwyt, być może nawet skłoniła ją do zaprezentowania swych umiejętności na scenie ku uciesze gawiedzi. Dziś Evelyn jedynie stanęła na skraju terenu, przeznaczonego pod atrakcje, obserwując przepływające przed nią strumienie ludzkich ciał. Śmiali się, rozmawiali głośno, dokazywali. Byli tak bardzo szczęśliwi. Patrząc na nich czuła narastający ucisk w klatce piersiowej, a jedna z blizn, ta największa umieszczona z boku jej szyi, zaczęła swędzieć. Powinna stąd odejść, nim… Pies leżący u jej stóp podniósł się i wydał z siebie ostrzegawcze, przytłumione szczeknięcie. Podążając spojrzeniem za jego wzrokiem dostrzegła zbliżającą się w ich kierunku znajomą sylwetkę. Niósł różową watę cukrową. Kiedyś byłaby zachwycona, teraz przyjęła ją bardziej przez grzeczność. Mało co potrafiło jeszcze wywołać u niej prawdziwie pozytywne uczucia. Ramię w ramię ruszyli między stragany, wybierając te najmniej oblegane. Niewiele rozmawiali, oboje czując się zupełnie komfortowo bez wymiany zdań. Sielankę przerwał dopiero Belial, zwykle doskonale ułożony i spokojny, tym razem zaczął zachowywać się niezwykle chaotycznie. Jako odpowiedzialna właścicielka Evelyn postanowiła zabrać psa w bardziej spokojne miejsce, obiecując wrócić, gdy tylko stworzenie opanuje nerwy. To jednak nie nastąpiło, a wręcz przeciwnie, pies z każdą chwilą wydawał się coraz bardziej poddenerwowany. I wtedy poczuła to - pierwszy wstrząs. Latarnia obok lekko zadygotała, a jej własny umysł rozpoczął szaloną gonitwę myśli. Co? Dlaczego? Jak? Nie było czasu odpowiedzieć sobie na te i setki innych pytań, nie gdy sytuacja jedynie pogarszała się, a pies zaczął ciągnąć ją w stronę przeciwną do festynu. Nie opierała się, podążając za nim coraz szybciej, kilkukrotnie tracąc równowagę. Tuż przed samym wejściem udało jej się nawet przewrócić, zdzierając skórę z wewnętrznej strony dłoni. W głębi jakaś jej część pragnęła zawrócić lub choćby zatrzymać się w miejscu. Później miała próbować sobie wyjaśnić, że chodziło jedynie o osobę trenera, a nie nadciągającą niechybnie zgubę.
Ostatnio zmieniony przez Evelyn Griffiths dnia Sob Sie 31, 2019 4:40 pm, w całości zmieniany 1 raz |
|
Alison Dawson
Alison Dawson
- Wiek : 29
Wzrost | Waga : 176cm/69kg Punkty doświadczenia : 0 Stan postaci : Na razie w jednym kawałku
| Temat: Re: Evelyn Griffiths Sob Sie 31, 2019 4:50 pm | |
| O, witaj! Możesz do nas dołączyć, Twoja kartoteka i wszystko wygląda na godne zaufania... Hm, niech będzie. Pamiętaj o uzupełnieniu pól w profilu oraz założeniu informatora, dobrze? Inwigilacja musi być, a co. Pamiętaj, że jeśli nie masz osoby do rozpoczęcia rozgrywki, także możesz taką znaleźć w specjalnym temacie! Cieszę się, że Twój wybór padł na Pinepeaks Resort! Twój pierwszy post powinien znaleźć się w tym temacie! Zalecamy przeczytać pierwszy post Mistrza Gry i do niego się odnieść. Nie musisz jednak pozostawać w temacie, wystarczy że napiszesz jeden post i już możesz zmienić lokacje! Możesz korzystać z retrospekcji bez limitu, także śmiało, baw się dobrze! Do zobaczenia na fabule! |
|